W obliczu doniesień o masowym wymieraniu pszczół, wielu z nas zadaje sobie pytanie: czy pszczoły w ogóle mogą jeszcze żyć bez pomocy człowieka?
Czy w dobie pasożytów, chorób i zmian klimatu jakakolwiek kolonia pszczela ma szansę na samodzielne przetrwanie?
Thomas D. Seeley, wybitny biolog i pszczelarz, w książce „Życie pszczół miodnych” udziela zaskakującej, ale opartej na badaniach odpowiedzi:
Tak – dzikie pszczoły z Ameryki Północnej nie tylko mogą, ale już od dekad przetrwają bez nas.
Las Arnot – laboratorium dzikiego przetrwania
Seeley przez ponad 40 lat badał pszczoły w lesie Arnot w stanie Nowy Jork – z dala od pasiek, pól uprawnych i miejskich ingerencji.
W tym naturalnym, leśnym środowisku znalazł kilkadziesiąt dziko żyjących kolonii pszczół miodnych, które:
- nie były leczone,
- nie były dokarmiane,
- nie były przenoszone ani wspierane przez człowieka.
A mimo to… przetrwały. I co więcej – tworzyły stabilną, odnawiającą się populację.
Dzięki długoterminowym badaniom autor udowodnił, że to właśnie naturalne środowisko i brak ingerencji pozwalają pszczołom zachować odporność i równowagę.
Varroa – śmiertelny wróg, który wzmocnił dziką pszczołę
Największym zagrożeniem dla pszczół na świecie jest pasożyt Varroa destructor. Po jego pojawieniu się w Ameryce w latach 80. XX wieku, wiele rodzin w pasiekach wymarło bez leczenia.
To miał być koniec dla pszczół dziko żyjących – pozbawionych opieki. A jednak…
Seeley wykazał, że:
- dzikie kolonie zmniejszyły swoją liczebność na krótko,
- ale potem odbudowały populację – bez pomocy człowieka,
- a ich DNA zaczęło wykazywać oznaki przystosowania do pasożyta.
To dowód na to, że dzikie pszczoły ewoluują, a selekcja naturalna może działać skuteczniej niż ludzkie interwencje.
Co pozwala dzikim pszczołom przetrwać?
Na podstawie obserwacji Seeley wyróżnił kilka cech i strategii, które umożliwiają dzikim pszczołom z Ameryki Północnej przetrwanie:
Małe, dobrze izolowane gniazda
Zamiast dużych uli, pszczoły wybierają dziuple o objętości 30–40 litrów – łatwiejsze do ogrzania, mniej atrakcyjne dla pasożytów.
Rójka jako odnowa
Częste rójki umożliwiają reset biologiczny, przerwanie cyklu rozwojowego Varroa i rozproszenie populacji.
Rozproszenie kolonii
Kolonie są oddalone od siebie o setki metrów – co ogranicza przenoszenie chorób i pasożytów.
Naturalna selekcja
Rodziny słabe po prostu giną. Przetrwają tylko te, które same radzą sobie z zagrożeniami.
Genetyczna różnorodność
Dziko rozmnażające się matki kojarzą się z wieloma trutniami, co zwiększa odporność i zdolności adaptacyjne.
A co z pszczołami pasiecznymi?
W przeciwieństwie do dzikich kolonii, rodziny w pasiekach:
- są leczone i karmione,
- często nie mogą się roić,
- są utrzymywane w dużych, gęsto ustawionych ulach,
- mają wąską pulę genową.
Seeley pisze wprost:
„To nie pszczoły miodne przestały być zdolne do życia. To my utrudniliśmy im życie przez nasz styl pszczelarstwa.”
- Dzikie pszczoły z Ameryki Północnej przetrwały Varroa i inne zagrożenia bez pomocy człowieka.
- Ewoluowały, przystosowały się, wzmocniły.
- Selekcja naturalna okazała się skuteczniejsza niż leki i interwencje.
- To dowód, że pszczoła miodna wciąż jest dzikim, przystosowalnym organizmem – o ile pozwolimy jej być sobą.
Pszczoły nie znikają – znikają tylko tam, gdzie nie pozwalamy im być dzikimi.
Jeśli chcemy zdrowych, samowystarczalnych kolonii, zamiast ciągłego leczenia – uczmy się od tych pszczół, które przetrwały bez nas.
„Jeśli damy pszczołom szansę,one same znajdą drogę do przetrwania. Zawsze tak było.”
– Thomas D. Seeley
Chcesz dowiedzieć się więcej o naturalnym pszczelarstwie, sile dzikich pszczół i mądrości, jaką niesie ewolucja pszczół?
Zapisz się do naszego newslettera i śledź bloga – edukujemy, inspirujemy i dzielimy się doświadczeniem z życia pszczół i pszczelarza!